Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/dramatis.na-wiekszy.kaszuby.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server865654/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 17
na widok zszokowanej twarzy Clare obleciał ją

* Area Major Investigation Team (wszystkie przypisy

– Odnaleźć tę kobietę?
Tylko że córkę pochłaniało pisanie książki i planowany ślub. Nie chciała myśleć, że
mną.
– Dlaczego to robisz? Klik. Koniec połączenia.
- To znaczy, czy myślę, że popełnił samobójstwo? Wątpię. Naprawdę wątpię. Różne
napięcie na posterunku gęstsze niż smog nad miastem. Nawet nieliczni przyjaciele, którzy
To miejsce jest przeklęte, pomyślał. Poczuł gęsią skórkę na karku. Po skrzypiących
guzik - pulchny, uroczy skrzat. Jamie patrzyła ponad głową fotografa, ku górze, ręce miała splecione, uśmiech odsłaniał drobne ząbki... strasznie grymasiła, kiedy się wyrzynały... Caitlyn ścisnęło w gardle. Czy to możliwe, że odeszła... tak cenne życie przerwane zaledwie po trzech nieprawdopodobnie krótkich latach? Caitlyn przypomniała sobie, jak szybko do kataru dołączyła wysoka gorączka, a wirus atakował w zastraszającym tempie. Zaczęło się w piątek wieczorem, a w sobotę rano Jamie była już bardzo słaba. Caitlyn zadzwoniła do przychodni, ale okazało się, że jest zamknięta. Po południu stan Jamie jeszcze się pogorszył i Caitlyn zawiozła ją do szpitala. A tam, mimo wysiłków lekarzy, jej jedyne dziecko umarło. Nieznany wirus. Caitlyn nigdy nie wybaczyła Bogu. - ...zostaw wiadomość. - Sygnał sekretarki Kelly wyrwał ją z zamyślenia. Spostrzegła, że po policzkach ciekną jej łzy. Serce przygniatał ogromny ciężar, a w piersi czuła dotkliwy, dławiący ból. Rozłączyła się. Kelly wyjechała, pewnie służbowo. Częściej bywała w rozjazdach niż w domu. Fakt, że rodzina za nią nie przepadała, chyba nie był tu bez znaczenia. Zresztą i Kelly nie miała najlepszej opinii o klanie Montgomerych. Caitlyn zmarszczyła brwi. Więc co powinna teraz zrobić? Josh nie żył. Morderstwo albo samobójstwo. Josh, którego kochała tak szaleńczo. Josh, który ją zdradzał. Josh, który był ojcem jej jedynego dziecka. Josh, który w przypływie złości i żalu mówił, że Caitlyn nie nadaje się na matkę, krzyczał, że powinna stanąć przed sądem za zaniedbanie albo za coś jeszcze gorszego. Powtarzał to publicznie i w cztery oczy. Josh, który zamierzał spełnić te groźby, pisząc pozew o spowodowanie śmierci. Drżąc, potarła energicznie ramiona, aż skóra na zabandażowanych nadgarstkach zaczęła piec i swędzieć. Patrząc na zimny kominek, próbowała zebrać myśli. Wczoraj wieczorem Kelly zostawiła jej na sekretarce wiadomość i poprosiła o spotkanie w centrum miasta. Tak, to się zgadzało. Caitlyn była już śmiertelnie znudzona projektowaniem strony internetowej, praca doprowadzała ją do szału, więc skorzystała z okazji, żeby wyrwać się z domu. Włożyła bojówki i bawełnianą koszulkę, narzuciła rozpiętą bluzkę i pojechała na wybrzeże... a potem... potem weszła do baru. Do baru, który odkryła Kelly. Nazywał się The Swamp. Odchyliła się i poczuła jakieś wybrzuszenie na kanapie. Sięgnęła między poduszki i znalazła swoją komórkę, jak zwykle wyłączoną. Nie mogła zrozumieć, skąd wzięła się w salonie. Zresztą wszystko jedno. Włączyła telefon. Bateria była prawie rozładowana, ale udało jej się jeszcze odczytać na wyświetlaczu numery osób, które dzwoniły. Amanda, tak jak mówiła w Oak Hill, zostawiła wiadomość. Druga wiadomość była od Kelly. Nacisnęła guzik, żeby odsłuchać obie wiadomości, i usłyszała poirytowany głos Amandy. - Jezu, Caitlyn, czy ty tego nigdy nie włączasz? Próbuję się z tobą skontaktować. Słyszałam o Joshu i naprawdę mi przykro. Powiedz, czy mogę ci jakoś pomóc. Oddzwoń. Caitlyn skasowała wiadomość, a potem usłyszała wyraźny głos Kelly.
sprawę moich sióstr, nie doszłoby do kolejnej zbrodni.
– Nie zabijaj jej – szepnął.
Na zewnątrz upal od razu dał o sobie znać, chociaż dopiero dochodziło południe.
A jednak zafascynowany szedł w tamtą stronę, ku morzu. Przyglądał się jej, szukał
– Nie ma o czym mówić. Nie dał mi oryginałów. Ale wydawało mi się, że jesteś jego
– Zamknij się!

takie same szare oczy, tylko o znacznie

szkła kontaktowe i otaczała ją nieprzenikniona czerń. Widziała jedynie ciemność.
reflektorów. Myśli kłębiły się w jego głowie.
zmieniła zdanie.

– Moja żona jeszcze nie przyjechała? – zapytał. Starał się mówić spokojnie. – O1ivia

Musiałem wyjść - niedługo wracam. Częstuj się
Maggie uniosła brew, mocno zdziwiona.
dziecko! Takie nieszczęście z pewnością musiało być

glina, człowieku. – Rozłączył się i cisnął torbę na tylne siedzenie. Mapa i GPS zaprowadzą go

widzieć?
Teraz z kolei Ash dotknął niezagojonego do końca
Jęknęłam w myślach. Rola zwykłego widza także wydawała mi się bardziej satysfakcjonująca. Kamienie zapalały się jeden za drugim, coraz szybciej i szybciej. Leżąc z półotwartymi oczyma, nie widziałam całego kręgu i mogłam się tylko domyślać, że po transformacji statuy ostatni aktywował się trzynasty kamień - diament, umocowany na ołtarzu, obok mojej głowy.